sobota, 13 grudnia 2014

Dusza


  Zastanawialiście się kiedyś nad tym prostym faktem, że mamy duszę? Czy jesteście sobie w stanie wyobrazić życie bez niej? Przecież to wstrząsające, a my przechodzimy nad tym ot tak, do porządku dziennego. Czy my przypadkiem nie zapomnieliśmy o tym, że nie składamy się wyłącznie z atomów, komórek, białek i całej tej biologiczno-chemicznej reszty? 
  Ostatnio przez przypadek miałem (nie)przyjemność podsłuchać rozmowy dwóch nieznanych mi pierwszoklasistek z mojej szkoły. Grzebiąc w szafce w poszukiwaniu odpowiednich książek i nie mając czasu na szczegółową obserwację, moją uwagę przykuła treść ich konwersacji. Nie była ona zbyt głęboka, bo można ją zawrzeć w jednym słowie - "obgadywanie". Jedna opowiadała drugiej o tym, co robiła, a czego nie robiła trzecia. Wybaczcie, szanowne Panie, ale dla mnie jest to pusta i czcza gadanina, tak samo jak zapewne dla Was nasze męskie dyskusje o futbolu. Pewnie przeszedłbym całkiem obojętnie obok tej rozmowy i wyleciałaby mi ona z głowy, gdyby nie kolokwialne i niskie sformułowanie, jakiego użyła jedna z owych dziewczyn, w stosunku do tej, którą obgadywały. Bez owijania w bawełnę, posłużę się cytatem:
" - Widziałaś, jak ona się zachowuje? 
 - Która, ta z krzywym ryjem?
 - Tak, ta."
  Szok i niedowierzanie. Rozumiem, że każdy ma swoje sympatie i antypatie. Niektórzy odczuwają potrzebę bycia szczerym i posiadają cięty język. I jedno, i drugie, rozumiem. Sam staram się zgrabnie ukrywać niechęć, jaką wzbudzają wobec mnie niektóre postawy (trwam w postanowieniu krytykowania postaw, nie ludzi), lecz nie zawsze mi się udaje powstrzymać irracjonalną chęć krytykowania, marudzenia i poprawiania ludzi.
  Ale użycie sformułowania "krzywy ryj" w moim odczuciu jest wytoczeniem najcięższych dział. Przypomina to wyciągnięcie noża w sytuacji, kiedy mężczyźni w barze tłuką się krzesłami. Starcia poglądów i inne wizje rzeczywistości są oczywiste i niezaprzeczalne, a co więcej, szczerze pożądane. Lecz takie, bezpardonowe i bezpodstawne, atakowanie innych ludzi jest po prostu niezrozumiałe. Kto wie, może rzeczywiście obgadywana osoba nie należała do największych piękności. Jednakże w żaden sposób nie uzasadnia to takiego postępowania. Jestem szczerze zniesmaczony.
  Powyższym przykładem z życia wziętym posłużyłem się w jednym prostym celu. Pragnę ukazać wam, jak bardzo w dzisiejszych czasach skupiamy się na wyglądzie i na cielesności. Mnie osobiście to przeraża. We wszystkich rankingach dotyczących podstawowych cech pożądanych u partnera życiowego wygląd zewnętrzny zajmuje pierwsze miejsce (jest też bogactwo, ale to temat na inną notkę). Nie da się ukryć, że pewnie w sporej mierze zasłużenie. Pewnie sam poszukując kobiety życia uznam ten czynnik za kluczowy. 
   Lecz czym jest piękno bez głębi? Pustą powłoką. Czymś straszliwie przerażającym. Dla mnie nie ma nic gorszego od widoku pięknej, a zarazem głupiej, kobiety. Taki widok zawsze napawa mnie olbrzymim smutkiem.
   Piękno wewnętrzne człowieka kryje się w głębi jego duszy. Człowiek emanuje prawdziwym pięknem tylko dzięki duszy. Wszystkie wartości - odwaga, wolność, miłość - jeżeli nie mieszczą się w duszy, są niepełne.
   No i w końcu dzięki duszy jesteśmy niepowtarzalni.
  "Mamy coś więcej, znaczymy coś więcej.."
  "Nie jesteśmy cyfrą wpisaną na marginesie..."
  "Jestem głupcem, mam duszę, mam serce, mam ideały..."

Droga do prawdy i do wyjątkowości prowadzi przez duszę. 
Nie ma innej drogi.
Nie ma co się oszukiwać. 

 Można robić sobie setki operacji plastycznych. Tylko do czego to prowadzi? To po prostu beznadziejne próby zatrzymania upływu czasu i udoskonalenia siebie. Nie sztuką jest przemienić samego siebie w ideał. Szczerze powiedziawszy, nienawidzę perfekcjonistów. Człowiek jest wspaniały dzięki swoim niedoskonałościom; wyzbycie się nich oznacza rezygnację z wyjątkowości i dostosowanie się do schematu.

"Słyszałem też o malowaniu się waszym: nie dość wam jednej twarzy otrzymanej od Boga, dorabiacie sobie drugą; sztafirujecie się, krygujecie, cedzicie słowa, przedrzeźniacie boskie stworzenia i swawolę pokrywacie płaszczykiem naiwności. Precz, precz! nie chcę już patrzeć na to: to mnie we wściekłość wprawia. Wara odtąd mężczyznom żenić się; ci, co się już pożenili, jednego wyjąwszy, niech żyją zdrowi, reszta pozostać winna tak, jak jest. Do klasztoru! Do klasztoru!" - W. Szekspir, Hamlet, a.III

 Po wyeliminowaniu goryczy ze słów Hamleta, odnaleźć możemy znakomitą krytykę fałszywości i cielesności. Hamlet ubolewa nad tym, że kobiety przybierają "drugie twarze". Doprowadza go to do szału; on szczerze łaknie czegoś prawdziwego, nieskalanego fałszem i obłudą. Czegoś, co nie prowadzi do jakiegoś celu.

Oczywiście jego słowa mają odniesienie także do mężczyzn, choć nie ma co się okłamywać, że w zdecydowanej większości do serca powinny je sobie wziąć kobiety.
Niektórzy intensywnie ćwiczą po siłowniach, żeby później móc olśniewać i porażać wyglądem. Czy wyłącznie ze względy na chęć zachowania dobrej formy i sportowej sylwetki? A może po prostu boją się spojrzeć do wnętrza siebie? Może boją się tego, kim tak naprawdę są? Obawiają się swoich duchowych problemów i uważają, że przemienienie swojego ciała w fortecę uratuje ich od lęku?

Mam duszę. Moja dusza jest pełna lęków, mam na sumieniu wiele niedobrych rzeczy. Nie wszystko, co gości w mojej duszy, jest czyste. W zasadzie poniekąd boję się tego, co mam we wnętrzu. Boję się, bo nie wiem dokąd może mnie to zaprowadzić. Już teraz błąkam się po krętych ścieżkach i przedzieram się nieuczęszczanymi szlakami. Już teraz nie kroczę wydeptanymi drogami. Stronię od ludzi i ich fałszywości. Tonę, poszukując szczerej prawdy i bezinteresowności. Szukam piękna nieskalanego zepsuciem i mądrości nieskalanej pychą. Jestem przytłoczony ciężarem niezrozumienia i samotności.

Krótka i alternatywna wizja końca świata i sądu ostatecznego:

Nadejdzie długa i zimna noc. Każdy z nas spędzi ją w samotności. Podczas niej będziemy mieli możliwość ujrzenia tego, co mamy w głębi siebie tak, jak widzi się gwiazdy na tafli jeziora. Noc będzie trudna i wymagająca. Nigdzie nie będzie przyjaznej dłoni. Nie będzie płonął ogrzewający i dający nadzieję ogień. Wszechogarniający chłód i mrok wprawią nas w przerażenie i otępienie. Lecz wreszcie nadejdzie świt. Do świtu przetrwają jedynie, ci, którzy w głębi duszy będą mieli wystarczająco ciepła. Których dusza nie będzie skażona obojętnością. Których dusza będzie gorzała żarem prawdziwej miłości i prawdy.

Mi pozostaje wierzyć, że jest we mnie, w mojej duszy, na tyle tego ciepła, że tę noc przetrwam.


 
 Piosenka doskonale oddająca w mojej opinii wygląd tej nocy, którą powyżej opisałem.

"I gave you my soul, you left me dying (freezing in the cold wind that screams through the silence,
in the barren wastes of my heart)
Within the walls of my mind... alone
The winter serenade fell silent to me"







* * *
Mój profil na Facebooku

Inne teksty, które mogą Ci przypaść do gustu:
O nijakości
Nocny postój
Trzy poszukiwania
Wilk wyjący do księżyca


3 komentarze:

Ania B. pisze...

Kolejny genialny wpis, dodatkowo ze świetnym utworem poniżej, po prostu się rozpływam.
Tak to się stało w dzisiejszym świecie, że niestety wygląd stanowi kluczowe znaczenie tak, jakby nic poza nim się nie liczyło. Ważna jest piękna twarz, idealna figura, nieważne, że może ta dusza gdzieś umyka bądź po prostu nie ma w niej głębi. A chodzi o to, by w drugiej osobie ujrzeć coś więcej niż tylko np. ładne oczy. Rozumiem, każdy ma swój gust, ale jeśli mam być szczera - nawet gdybym w końcu odnalazłam ten swój "ideał" (choć ideałów nie ma) pod względem wizualnym, to jeśli wewnątrz widzę tylko pustkę, to podziękuję.
Każdy powinien zastanowić się nad sobą, swoją duszą, jaka ona jest. Tak jak Ty napisałeś o swojej... Tak i każdy z nas musi dostrzec swoją do głębi. A moja dusza... to całkowita sprzeczność, chaos wrażliwości, romantyzmu, ale i racjonalizmu i odpowiedzialności. To też setki lęków, mnóstwo innych rzeczy, które są tylko dla mnie.
Pozdrawiam,
A.

Unknown pisze...

Dobrze wiedzieć, że istnieją osoby, które też mają tak powywracane w duszy jak ja i nie jestem jedynym kroczącym przez świat z takimi, powszechnie uznawanymi za durne i niepraktyczne, spostrzeżeniami (ideałami?). Szczerze powiem, że czasami odnoszę wrażenie, że łatwiej mi zrozumieć innych niż samego siebie. Trochę się gubię w tym naszym świecie, bo wbrew pozorom to, co naprawdę ważne, nie jest ładnie opakowane i zareklamowane. I mało kto stara się wskazywać ku temu drogę.
Dziękuję za szczery komentarz i życzę odnalezienia ideału zarówno pod względem fizycznym (bo jakby nie patrzeć, to także jest ważne) jak i duchowym, bo moim skromnym zdaniem, kluczem do szczęścia jest zrozumienie.

Ania B. pisze...

Dobrze napisałeś, że "powszechnie uznawanymi za durne i niepraktyczne spostrzeżeniami" - bardzo mnie boli czasami, gdy ludzie nie potrafią zrozumieć, że można być ponad tym całym realizmem, zabieganiem, myśleniem jedynie o tym, jak zarobić by przeżyć (co oczywiście jest istotne bardzo), ale... No właśnie, jest coś ponad to i posiadanie takich, a nie innych spostrzeżeń nie powinno sprawiać, że skreśla się taką osobę.
Oczywiście, że to typowe poczucie, iż najtrudniej jest zrozumieć samych siebie, ale to mija z czasem. ;)
Dziękuję i wzajemnie, no, chyba, że już takowy odnalazłeś.

Prześlij komentarz

 

Wędrując przez noc. Design by Insight © 2009