środa, 31 sierpnia 2016

Poetyckie dziedzictwo wakacji

0 komentarze

 Z poezją tak to już jest. Człowiek może myśleć, główkować, przeżywać i poszukiwać weny przez cały rok, a ta i tak zjawi się wtedy, kiedy jej nie oczekiwał, w najmniej spodziewanym momencie. Tak było w sierpniu. Ostatnią rzeczą, ku której wtedy zmierzały moje myśli było pisanie wierszy. Autentycznie. Miałem wypocząć po ŚDM-ach, miałem wziąć udział w rekolekcjach, miałem cieszyć się wakacjami. I tak było.


 Przy okazji jednak pisałem i to chyba nawet z sensem.


I. Czyż?

Powstałe tuż po spowiedzi i czuwaniu ze wspólnotą Odnowy w Duchu Świętym,

Czyż niewiasta może zapomnieć o swoim dziecięciu?
A nawet gdyby zapomniała, Ja nie zapomnę o Tobie!
W najgorszym położeniu, w najstraszniejszym wyklęciu
Będę obok Ciebie - w zdrowiu i w chorobie

Wszak wyryłem Cię na Swych dłoniach
Wezwałem Cię niegdyś po imieniu
Byłem przy Tobie, gdy cierń królował na mych skroniach
I gdy tęskniłeś za Mną w swym największym tęsknieniu...

Toteż poprowadzę Cię dziś na łąki zielone
Do źródeł, byś spoczął tam w światłości
I Twoje wargi, struchlałe, zalęknione
Otworzą się z ulgą, w prawdzie i radości...

I śpiewać będą najpiękniejszą z pieśni
Pieśń nieskończenie słodką, pełną Mojej chwały
Pieśń, o jakiej każdy z nas śni
I tka ją ze wspomnień, które mu pozostały

I poznasz Mnie wtedy, tak do końca, ostatecznie
Spojrzysz Mi w oczy, głęboko się zachwycisz
Poczujesz się przy Mnie, nareszcie, bezpiecznie
I już Mnie nie opuścisz, odkąd tylko Mnie schwycisz

I obmyjesz w krwi Mojej swe zbrukane szaty
A one, jak obiecałem, nad śnieg wybieleją
I jak pękły krępujące Cię niegdyś kraty
Tak Moje łaski się na Ciebie tego dnia wyleją;

I wyjawię, że Twe imię zapisane w Księdze Życia
Nie pozostanie między nami już nic więcej do odkrycia
Żyć będziemy w nieskończonej wieczności
Połączeni węzłem Niegasnącej Miłości...

II. Miłość

Nie planowałem pisać tego wiersza, powstał pod wpływem impulsu, można nawet rzec: rozdrażnienia 

Czymże jest miłość?

Na to pytanie
Udzielono już miliona odpowiedzi
Pół miliona złych
Pół miliona dobrych

Nie chcę ich znać, nie potrzebuję ich. Nie obchodzą mnie.
Wcale.
Na co mi one?
Na co mi cudza opowieść o Słodyczy, skoro mam zamiar napisać własną?

To ich Słodycz, nie moja.
Wolę tysiąc lat szukać smaku mojej Słodyczy, niż co pięć minut słuchać nie-mojej opowieści o szczęściu.
To nie tak, że czegoś zazdroszczę.
Skądże.

A jednak.
Jak rozpuszczone dziecko domagam się Mojej Własnej Słodyczy, mojej własnej opowieści.
Dobry Ojciec mi ją obiecał i polecił być cierpliwym.
Więc czekam.

W tym czekaniu jednak co chwila napotykam Jej zwiastuny.

Błyszczące spojrzenia.
Aksamitne włosy.
Łagodne głosy.
Delikatne westchnienia.

Słowa i momenty co jak wicher pędzą
I natychmiast giną w otchłaniach przeszłości.

Rozmowa przy blasku gwiazd wśród chłodu nocy
I przy płomyku świecy lub przy kominku
Ciepła kawa rankiem na górskim szlaku
Lub cichy szum morza o zachodzie słońca
I uśmiech, tak uśmiech - najszczerszy, najpiękniejszy
I ufność jej oczu.

Tak smakować będzie moja miłość.
(Taką przynajmniej mam nadzieję)

Spacerami złocistymi alejami
Ciszą pełną zrozumienia
Pełnym oddaniem
Szaleństwem
Bożą Łaską
Śmiechem wśród wiosennego deszczu
Radością tańczących iskier
Wolnością nieskrępowanego wichru
Niegasnącą nadzieją

Powiesz, że śnię? Oczywiście, że śnię.
Wszak młodość jest snem.

Czymże więc jest miłość?
Treścią tego snu....

III. Sierpniowe Noce

Oli, która podrzuciła mi tytuł tego wiersza i wszystkim, którzy drżeli ubrani zbyt lekko i zbyt elegancko pośród sierpniowych nocy

Nadeszły one - sierpniowe noce
Drżymy więc z zimna, szukając się nawzajem
Lub uciekając z cienia dawnym zwyczajem
Spacerujemy wspólnie po plaży i zatoce

Gwiazdy firmament zdobią dziś obficie
Ich blask odbija się w Twych oczach
I Twój uśmiech, jak wicher na gór zboczach
Doprawdy, tak smakuje życie!

Blisko, bliżej, niż nam się zdaje
Szczęście stoi przy drodze, szczerząc zęby w uśmiechu
W spojrzeniu, w szepcie, w wyznaniu, w oddechu
Cząstkę siebie nam oddaje

Więc błądzić chcę z Tobą wśród sierpniowych nocy
Zapominając o świecie i jego podłości
Z duszą pełną pokoju i prostej radości
I z wiarą w miłość płomienną jak prorocy!

IV. W bój wyruszymy

Krucjatowiczom

W bój wyruszymy!

Dzierżąc miecz Bożego Słowa
Odziani w zbroję Prawdy
Z sercem rozpalonym Miłosierdziem
Kochając wszystkich zniewolonych

Wytrwale, pokornie, bez wielkich oczekiwań
Nie żądając od Boga niczego
Trwając w nadziei i ufności
Do końca, do końca, do końca!

Natchnieni, prowadzeni przez Ducha
Tam dokąd zechce, na krańce świata
Przeznaczającego nam wielkie dzieła
I uzdalniającego do ich wykonania

I staniemy do walki
Na życie wieczne i potępienie
Zbawiając kogo się da, wszelkimi sposobami
Na większą chwałę Bożą

I wolność zatriumfuje
Bo inaczej być nie może
Nie po to śmierć zwyciężono
By jej panowanie gdziekolwiek jeszcze trwało

Wyzwoleni z jarzma grzechu
Zmierzamy by wyzwalać braci
Bezinteresowną miłością
I ofiarną służbą

Sami z siebie słabi jesteśmy
A moc nasza płynie wyłącznie z Pana
Bronimy na ziemi Jego Królestwa
Dotkliwie bijąc pokusy i grzechy

Boży wojownicy płonący świętym gniewem
Za głosem Pana pójdziemy wszędzie
Umarli dla świata, żyjemy dla Chrystusa
Nie mając niczego, posiadamy wszystko...

I dlatego właśnie możemy wyruszyć w bój!

V.  My, romantycy

Asi

My romantycy już tak mamy

Lubimy patrzeć w gwiazdy
Nasłuchiwać ciszy
Spacerować w mroku

Wszędzie szukamy bliskości
Doszukujemy się sensu w najbłahszych gestach
Łapczywie chłoniemy życie ukryte w cudzych oczach

Chcemy żyć, nie zastanawiając się jak i dlaczego
Chcemy kroczyć zakurzonymi i zapomnianymi ścieżkami
Chcemy kochać nie za, ale pomimo

Nasz płacz, nasz śmiech
Choćby wydawał się nieistotny, przypadkowy
Czasem skrywa w sobie sztorm

Nasze serca zostały stworzone tak, by biły dwa razy szybciej

Szkoda nam czasu na sny.

Zawsze tęsknimy za wolnością.
Za tajemnicą.
Za nieznanym.

Niepewni słusznego,
Nigdy nie oszczędzamy na porywach serca.

Po prostu tak mamy.








Read more
 

Wędrując przez noc. Design by Insight © 2009