To nie będzie długi tekst, bo nie ma nawet za bardzo o czym pisać.
Z tego triku korzystał chyba niemal każdy. W życiu bywa ciężko i pod górkę, bo zmierzamy na szczyt. Po sukces. Po zwycięstwo. Po chwałę. Po zasłużone laury. Musimy okupić ich zdobycie wielkim wysiłkiem, ale z całą pewnością zostanie on wynagrodzony. I to przynajmniej w dwójnasób. W końcu przecież nie może być tak, że ciężko pracujemy, poświęcamy swój czas, swoje możliwości, swoje pieniądze, swoje nadzieje, swoje uczucia i wszystko to resulta fracaso, czyli kończy się klęską. Świat nie jest przecież tak skonstruowany, nie? Każdy zostaje sprawiedliwie nagrodzony i otrzymuje to, na co zasłużył, prawda? Owszem, czasami zdarzają się różnorakie nierówności i niesprawiedliwości, ale są to sytuacje ekstremalne i, co ważne, występujące ekstremalnie rzadko. Szlak jest prosty: idziesz pod górę, pocisz się, ciężko oddychasz, z trudem stawiasz kolejne kroki, z niepokojem i niecierpliwością spoglądasz w górę, znosisz słotę i upał, śniegi i wichry, zdobywasz kolejne metry, zbliżasz się do szczytu i w końcu w którymś momencie go zdobywasz. Wdrapujesz się, padasz wyczerpany, ale szczęśliwy i triumfujesz. Udało się, jesteś zwycięzca! Wygrałeś.
A nieopodal czeka miły i uśmiechnięty pan, który niedługo potem do Ciebie podejdzie i bez znieczulenia oznajmi Ci, że takich szczytów zostało do zdobycia jeszcze dwadzieścia. Minimum dwadzieścia. A Ty podniesiesz się, spuścisz nos na kwintę i niechętnie ruszysz w dalszą drogę. Zdobywać kolejne nieuniknione życiowe szczyty.
Że w tym wszystkim chodzi nie o Chwałę i Sławę Zdobywcy Szczytu, lecz o Przyjemność Wędrowca?
Wolę nucić zapomniane melodie z pasterskim kijem w ręku, niż wyklinać mozół wspinaczki. Wolę delektować się subtelnymi pieśniami wiatru i nocy, niż rozpychać się w bezmyślnej walce o to, kto zajmie lepszą pozycję, kto kogo wyprzedzi i kto kogo zepchnie w przepaść. Wolę nieodkrytą tajemnicę niezbadanych szlaków, niż sprawdzone trasy setek pokoleń.
Taka jest moja wola.
Teraz Twoja kolej: decyduj!