poniedziałek, 15 września 2014

Pojedynek filozoficzny

 Tło Historyczne

 Z bliżej nieokreślonych przyczyn zawsze darzyłem sympatią wiek dziewiętnasty. Nie da się nie zauważyć wielkiego skoku cywilizacyjnego, jaki dokonał się w tym stuleciu. Przede wszystkim pojawił się nowy rodzaj kultury, ludzie zaczęli tworzyć nowy, znacznie bardziej wysublimowany i wyrafinowany obraz arystokracji. To już nie była gnuśna arystokracja francuska - której jedyną troską było wyzyskiwanie chłopów i zadbanie o własne brzuchy. Ludzie, którzy chcieli tworzyć elitę już nie byli do niej kwalifikowani przez sam fakt przynależności do wysoko postawionej rodziny. W tamtych czasach zaczynano powoli wymagać "dowodów" na elitarność, czyli umiejętności posługiwania się wieloma językami, zrozumienia ważnych spraw politycznych, szerokich zainteresowań, wykraczających niejednokrotnie poza zakres nauk ścisłych i zagłębienia się w sprawy społeczno-filozoficzne.
  XVIII wiek był pełen wojen, niesnasek, sporów międzynarodowych i nierówności społecznych, czego kulminacją była Rewolucja Francuska. Wiek XIX prezentuje się pod tym względem znacznie lepiej, choć oczywiście nie była to epoka idealna (np. Wojna Krymska czy rosnąca potęga zjednoczonych Niemiec). Nie ma jednak nawet co porównywać XIX wieku z wiekiem XX, który pochłonął niezliczoną liczbę ofiar, a także mocno nadwątlił wiarę w dobrą naturę człowieka.
  Natomiast to, co postaram się przybliżyć, to niezwykle intrygujący spór filozoficzny pomiędzy dwoma filozofami, którzy choć nie stanęli nigdy naprzeciw siebie, to bez wątpienia wnieśli wielki wkład w rozwój tej dziedziny nauki.

Dominator

G. W. F. Hegel (niezbyt przystojny, prawda?)
 Wydawałoby się, że czasy wielkich filozofów, których poglądy królowały przez dziesięciolecia czy nawet przez całe wieki (np. Arystoteles czy Św. Augustyn) dobiegły końca. Szczególnie kwestia słuszności empiryzmu i racjonalizmu rozpalała kolejne pokolenia myślicieli, jednakże żaden z nich nigdy nie zdobył monopolu na głoszenie swoich poglądów i nie narzucił reszcie swojego sposobu postrzegania świata. Kartezjuszowi sprzeciwili się Hume i Locke, Kant i Spinoza próbowali połączyć wszystkie systemy filozoficzne w jedną całość, ale żaden z nich nie miał takiej siły przebicia, aby rozwiać wszelkie wątpliwości raz na zawsze. Na początku dziewiętnastego wieku królowała filozofia romantyzmu, która choć niezwykle popularna wśród ludzi młodych, nie zdobywała szerszej popularności u mas. Wtedy jednak do dyskusji włączył się Georg Wilhelm Friedrich Hegel i swoją koncepcją postrzegania świata w zasadzie zdominował pierwszą połowę XIX wieku.
  Co takiego proponował ów niemiecki filozof wywodzący się ze Stuttgartu? Przede wszystkim historyczne spojrzenie na świat jako jedną wielką rzekę. Tym, co było najważniejsze dla niego, był tzw. "Duch świata". Można go zdefiniować jako sumę wszystkich ludzkich doświadczeń na przestrzeni wieków. Składają się na niego także życie ludzi, ich myśli, a także kultura, którą wytworzyli. Ponadto Hegel nie wierzył w istnienie obiektywnej prawdy. Jego zdaniem, tak jak zmieniają się pokolenia, tak samo zmienia się prawda. To co było uznawane za słuszne w jednej epoce (np. niewolnictwo w starożytności), niekoniecznie musi być właściwe w innych czasach (np. niewolnictwo dzisiaj). Z tego twierdzenia, o zmienności prawdy, możemy płynnie przejść do innego, niewątpliwie bardzo kontrowersyjnego, poglądu. Hegel uważał, że żaden człowiek nie może żyć w oderwaniu od epoki. Poddawało to w wątpliwość tezę o wolnej woli człowieka i prowadziło do deprecjonowania roli jednostki w świecie. Zresztą niemiecki filozof nigdy nie był zbytnim zwolennikiem indywidualizmu. Zakładał, że tak naprawdę czynnikami decydującymi o tym, kim się stajemy są rozum, język, rodzina i państwo. Nigdzie tam nie było miejsca na wolną i niezależną duszę, czy wiarę.
  Poglądy Hegla rozprzestrzeniały się z zastraszającą prędkością i w chwili jego śmierci (1831), cała Europa znajdowała się pod wpływem jego filozofii. 

Głos sprzeciwu

 W całej Europie nie odezwał się ani jeden głos sprzeciwu. Wszyscy pod niebiosa wychwalali koncepcję świata przedstawionego przez Hegla i nikt nawet nie próbował zakwestionować jego poglądów. Do czasu. W 1813.r w Kopenhadze na świat przyszedł Soren Kierkegaard. Abstrahując na chwilę od tematu, dodam, że jest to jeden z moich ulubionych filozofów i z całą pewnością pojawi się jeszcze sporo tekstów dotyczących jego osoby. Wróćmy jednak do tematu. Duńczyk urodził się w bardzo religijnej rodzinie i surowa wiara, jaką starał się przekazywać mu ojciec, bez wątpienia miała spory wpływ na jego późniejszą działalność.
Soren Kierkegaard
  Kierkegaard początkowo również był zafascynowany poglądami Hegla, ale w pewnej chwili je porzucił i zaczął się im  przeciwstawiać z niezwykłą zaciętością. Jego sprzeciw wywołany był przede wszystkim jego wiarą. Jako chrześcijanin Kierkegaard wierzył w istnienie obiektywnej prawdy (która Bóg przekazał nam przez postać Jezusa i Biblię), odrzucał teorię o "Duchu świata" i dominującym wpływie różnych czynników na człowieka. Był to jeden z największych indywidualistów w historii filozofii i to właśnie jemu w dużej mierze zawdzięczamy istnienie takiej gałęzi filozofii jak egzystencjalizm. Duńczyk kładł ogromny nacisk na losy pojedynczego człowieka, żyjącego w oderwaniu od realiów epoki, szukającego sensu życia i obiektywnej prawdy.
  Na zakończenie dodam, że Kierkegaard za główny i jedyny cel człowieka uznał tzw. skok na głęboką wodę wiary. Znaczy to tyle, co odrzucenie wszystkich dowodów na istnienie i nieistnienie Boga i oparcie swojej wiary właśnie na wierze i zaufaniu, a nie błądzącym i mylnym rozumie. Jego zdaniem prawda o zmartwychwstaniu jest tak niesamowita, że musi przeniknąć nasze życie na wskroś.

Podsumowanie

  Jak już wspomniałem, do pojedynku między nimi nigdy nie doszło. Hegel zmarł na cholerę w 1831.r. Wtedy Kierkegaard dopiero zaczynał najbardziej burzliwy okres swojego życia. Duńczyk wydał większość swoich dzieł pod koniec życia, a umarł młodo, mając zaledwie 42 lata. Za życia nie był ceniony, sławę zyskał dopiero jakieś sto lat po śmierci. Trudno tworzyć jakieś inne porównania pomiędzy tą dwójką niż tylko na gruncie filozofii.
  To, co dla mnie jest najważniejsze jeśli chodzi o ich "pojedynek", to ten kontrast pomiędzy "przynależeniem do Ducha Świata" i zmienności prawdy, a indywidualizmem i niezależnością.
  A co stwierdziliby sami myśliciele biorący udział w pojedynku? Można się jedynie domyślać. Hegel stwierdziłby pewnie, że zwyciężył ten z nich, któremu rację przyznałaby historia. A Kierkegaard? Prawdopodobnie doszedłby do wniosku, że nieważne jest kto wygrał w opinii większości, ale kto wygrał w oczach jednego, konkretnego, pojedynczego człowieka.
  Ale to już są jednak naprawdę luźne dywagacje, co do których nie mamy zgoła żadnej pewności.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Wędrując przez noc. Design by Insight © 2009