Zacznijmy od tego, że wykrzyknik którym posłużyłem się w tytule nie jest przypadkowy. Mówić i pisać o Lednicy bez używania wykrzykników to jak próbować opisać piękno świata za pomocą trzech kolorów: czarnego, białego i szarego. Rzecz jasna każdy ma prawo do takiej relacji i oceny wszystkiego, jaka tylko mu odpowiada; ja skoncentrowałem się na tym, czego doświadczyłem osobiście.
Przed wyjazdem na Lednicę miałem sporo wątpliwości. W różnych relacjach i komentarzach pojawiała się krytyka wybitnie rozrywkowego charakteru tego przedsięwzięcia i trochę obawiałem się, że wyląduje w samym centrum czegoś, co zwykłem nazywać "komercyjnym chrześcijaństwem". Bałem się, że zostanę pochłonięty i zakrzyczany przez tłum, bałem się, że będę brał udział w spektakularnym widowisku, a nie spotkaniu o charakterze religijnym i przede wszystkim bałem się, że Bóg zostanie zepchnięty gdzieś na dalszy plan i że zabawa wygra z wiarą. Prawdę powiedziawszy, obawiałem się jeszcze setki innych rzeczy.

Potem z nieba zaczął lać się żar i było to koszmarne przeżycie. Co prawda było to do przewidzenia, ale w żaden sposób nie do zniesienia. W zasadzie od południa aż do szesnastej cierpiałem i umierałem z gorąca. Nie pomagały parasole, nie pomagały litry napojów pompowanych w siebie, nie pomagał mój czarny kapelusz. Koszmar zaczął chylić się ku końcowi wraz z oficjalnym rozpoczęciem spotkania - czyli mniej więcej koło piątej.

Najbardziej przeżyłem to, co nastąpiło wieczorem: liturgię ognia i adorację. Gdy zapadły ciemności i jedynym źródłem światła stały się świeczki i pochodnie, zrobiło się naprawdę magicznie. I te delikatne powiewy ciepłego wiatru. Było wyjątkowo. Było pięknie.
I wtedy przyszedł do mnie Duch Święty i wypowiedział jedno, jedyne zdanie.
"Wszystko jest prostsze, niż ci się wydaje".
Tylko tyle i aż tyle. Dokładnie tyle, ile było mi potrzeba. Ogarnął mnie absolutny spokój i niezmącona pewność, że wszystko jest w Jego rękach i pod Jego kontrolą.

Dla wszystkich znalazło się tam miejsce. Także dla mnie. Indywidualista, który ledwo co pokochał życie we wspólnocie, tego dnia polubił bycie częścią tłumu.
Taka była dla mnie tegoroczna Lednica.
0 komentarze:
Prześlij komentarz