piątek, 19 czerwca 2015

Jak bezboleśnie popełnić samobójstwo?


Właśnie stoisz na parapecie. W ręku trzymasz ostry jak brzytwa nóż, w odwodzie pozostaje zimna lufa pistoletu, żyletka i te pigułki, które dopiero co kupiłeś w aptece i które zagwarantują Ci ciche i bezbolesne odejście z tego świata. Decyzja zapadła. Odchodzę. Nie chcę mieć z tym światem nic wspólnego. Na zawsze. 

 Na pewno?

 Nie będę Ci powtarzał wyświechtanych banałów. Nie będę Ci kazał "wziąć się w końcu w garść" i "zrobić porządek ze swoim życiem". Nie będę na siłę Cię przekonywał, że "Życie jest piękne!". Nie będę raczył Cię nieznośnie długą gadką, opisując niedostępne dla Ciebie (a zapewne przez Ciebie znienawidzone) uroki codzienności. W zasadzie nawet nie mam zamiaru do czegoś Cię przekonywać. 

 Chcę, żebyś wiedział jedno; dostrzegam Cię, rozumiem Twoje położenie, rozumiem pustkę, rozumiem Twoją chęć skończenia ze sobą. I przede wszystkim, nie potępiam Cię. Naprawdę. Nie znam dokładnych szczegółów Twojego położenia, ale jestem w stanie zajrzeć Ci w duszę. I wiem, jakie proste słowo jest kluczem do zrozumienia Twojej chęci oddania tego ostatniego skoku.

 Owo słowo brzmi: NIKT. Tak, NIKT. I nieważne, czy jesteś otoczony przez ludzi, żyjesz w centrum ogromnej metropolii (gdzie samotność jest znacznie bardziej przerażająca niż gdziekolwiek indziej) czy na odludziu; czy masz trzy siostry i pięciu braci, czy jesteś sierotą; czy w gruncie rzeczy posiadasz garstkę znajomych, z którymi raz na jakiś czas gdzieś wychodzisz, czy całe dnie spędzasz w czterech ścianach swojego pokoju katując się depresyjną muzyką. Jeżeli naprawdę poważnie myślisz o samobójstwie, to znaczy, że nie masz NIKOGO.
  Nikt Cię nie kocha. Nikt Cię nie rozumie. Nie masz kogoś, z kim mógłbyś pogadać naprawdę szczerze. A nawet jeżeli rzeczywiście ktoś się na to sili, to jedynie wzmaga to Twoją rozpacz, gdyż robi to nieudolnie, w dodatku żeby tylko uspokoić swoje sumienie. W gruncie rzeczy, myślę, że depresja w mniej więcej 90-95% przypadków pokrywa się z samotnością. Z samotnością niechcianą, samotnością przytłaczającą, samotnością napełniającą lękiem i przerażeniem. 

 "Samotność to taka straszna trwoga..." Wiem to z własnego doświadczenia. Przeżyłem jej piekło. Stałem na tym alegorycznym parapecie tak jak Ty i spoglądałem w otchłań. Doświadczałem tego kuszącego ukojenia, jakie oferowała ona. Bez bólu. Bez strachu. Bez niezrozumienia.
  Bez niczego. I chyba ostatecznie to zdecydowało. Bo jakkolwiek nienawidziłem swojego położenia, to nie pragnąłem tej nicości. Pragnąłem CZEGOŚ. Miłości, przyjaźni, poczucia wspólnoty, zrozumienia...
  Krótko mówiąc, pragnąłem KOGOŚ.

  Być może to straszliwie niewdzięczne zadanie, lecz nie sądzę, by istniała inna droga ucieczki z parapetu. Jeżeli w Twoim sercu znajduje się pragnienie CZEGOŚ (czyli tak jak już wspomniałem: miłości, sensu życia, przyjaźni, wolności, prawdy i całej reszty wspaniałych rzeczy, które przez samotność wydają Ci się bezwartościowe), musisz znaleźć KOGOŚ. Tak, wiem, że jesteś samotny. Wiem, że wszyscy ludzie są okropni, przerażający i głupi. Ale nie wszyscy. Nawet jeżeli 99,9% procent to pozbawione duszy roboty, to jest jeszcze ta jedna dziesiąta procenta. I wiesz co? Powiem Ci, że warto dla niej żyć. Bo ona wynagrodzi Ci całe to cierpienie, nauczy od nowa prawdziwego życia, podtrzyma Cię, gdy ponownie zaczniesz się staczać, pomoże wejść Ci na właściwą drogę.
  Istnieje dość nikła szansa, że KTOŚ z impetem wejdzie w Twoje życie i Cię wyratuje. Nie ma co ukrywać, takie przypadki są niezwykle rzadkie. Dlatego to Ty musisz zrobić pierwszy krok. Ale nie do przodu. Musisz zejść z tego cholernego alegorycznego parapetu, uspokoić się, odłożyć nóż, pistolet lub to przeklęte opakowanie z pigułkami i popatrzeć na swoje życie z pewnego dystansu. Odciąć się od tych wszystkich negatywnych emocji i podszeptów.
  I wreszcie, gdy stwierdzisz, że choć nadal tkwisz w bagnie, to jest sens spróbować się z niego wydostać, wyruszyć na poszukiwanie KOGOŚ. 

 Trudne, co? Ale chyba nie niemożliwe. I zdecydowanie warte świeczki...

 W otchłani nicości nie znajdziesz miłości. Nie znajdziesz szczęścia. Nawet nie masz pewności, że odnajdziesz w niej ukojenie. Schodząc z parapetu masz na to szansę.

 116 123 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym
22 425 98 48 – Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna
116 111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
801 120 002 – Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie Niebieska Linia
800 112 800Telefon Nadziei dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej

3 komentarze:

Unknown pisze...

Fajny tekst :) Polecam

Unknown pisze...

Gdy będę gotowy dam znać.

Unknown pisze...

Potrzebuję Pomocy nieradze sobie😑

Prześlij komentarz

 

Wędrując przez noc. Design by Insight © 2009