sobota, 24 stycznia 2015

Zadziwiająca potęga dobra


  Poza krótkim epizodem z czasu wczesnych lat szkolnych nigdy nie uważałem siebie za ideał (mam siedemnaście lat, a powaga tego zdania sprawia, że czuję się jak co najmniej czterdziestolatek) . Co gorsza, im bardziej zbliżam się do dorosłości, tym z coraz większą pewnością jestem gotów przyznać, że oddalam się od normalności i mało prawdopodobne bym kiedykolwiek zmienił kurs. Statek, którym osobiście kieruję, dryfuje na nieznane wody, a ja z ciekawością wypatruję przez lunetę co tam na mnie oczekuje. Pod tym względem nienormalność jest tysiąckrotnie lepsza od normalności. W normalności kryje się powszedniość, w nienormalności - szaleństwo. 
  Dlaczego wspominam o tych dwóch kwestiach (nieidealności i nienormalności)? Przede wszystkim dlatego, że jedno i drugie stanowi dla mnie swego rodzaju usprawiedliwienie. Usprawiedliwienie dotyczące zła przeze mnie czynionego. Brzmi to górnolotnie, ale prawdę powiedziawszy nie zaliczam się do "siewców" lub "artystów" zła. Nie zaliczam się do najprzedniejszych umysłów kryminalnych tego świata i bynajmniej nie zamierzam do tej roli kandydować. Moje zło jest niewyrafinowane. Lecz także zabójczo groźne, a nade wszystko raniące.
 Myślę, że trochę zanadto podkreślamy destrukcyjny charakter zła. Owszem, w dalszej perspektywie zło może prowadzić do kary (ziemskiej lub wiecznej), może doprowadzić nas do ruiny, zniszczyć rodzinę, związek, przyjaźń lub marzenia, ale to dopiero na końcu. Najpierw jest ból, czyli rana. Spróbujmy na moment porzucić ten, bez wątpienia słuszny i racjonalny, sposób spoglądania na zło i spójrzmy na nie przez pryzmat relacji międzyludzkich. Przez pryzmat Spotkania z Drugim Człowiekiem. 
  Mało kto lubi zadawać ból. A mimo wszystko czynimy to, z premedytacją wbijając kolejne noże w plecy innym. Innym ludziom, osobom, przyjaciołom, znajomym, bliskim. Za każdym tym nożem kryje się wiele zróżnicowanych czynników. Zazdrość, gniew, frustracja, złość, chęć wyładowania napięcia. Czasami nawet dobre intencje, wszak nimi jest wybrukowana droga do piekła. Wyobraźmy sobie sytuację, w której dochodzi do takiego ciosu. Jesteś Ty, ten Drugi lub ta Druga i nikt więcej. Ktoś odwraca się plecami. Nieważne kto. Pojawia się zobojętnienie, gorycz. Chęć zemsty. Jakaś niezrozumiała ambicja. Konieczność udowodnienia. W Twojej ręce materializuje się nóż, a ty, nie zastanawiając się specjalnie, z impetem wyprowadzasz cios. Czasem jeszcze w międzyczasie odzywa się sumienie, ale Ty ignorujesz jego głos. Jest cios. Dopada cię krótkie upojenie zwycięstwem, a lada chwila po nim pojawia się zniechęcenie i beznadziejna refleksja nad popełnionym przewinieniem. Boli, nieprawdaż? Tak to wygląda z tej strony.
  Piszę o tym, bo sam nie jestem człowiekiem, który ma w życiu łatwo. Być może gdyby nie korzystna sytuacja rodzinna i ekonomiczna, martwiłbym się tym skąd wytrzasnąć coś do jedzenia i gdzie spędzić zimną noc. Tak się jednak złożyło, że maltretuję się bez końca świadomością własnego wewnętrznego rynsztoku, widzę toczącą się wszędzie batalię pomiędzy dobrem i złem oraz raz po raz próbuję wznieść oręż i stanąć do walki. Oczywiście po stronie dobra. Tylko że pojawia się zasadniczy problem. Kiedy z zapalczywością wbijasz nóż w plecy swoich przyjaciół, nie pętają Cię żadne zobowiązania. Gdy chcesz walczyć ze złem, musisz się oblec w ciężką zbroję i spróbować udźwignąć nie tylko broń, ale i brzemię odpowiedzialności. Na tym polu bitwy jestem dopiero giermkiem, który w dodatku zanadto bawi się w filozofowanie i niepotrzebne pytania. Może jednak kiedyś nadejdzie taki dzień, kiedy będę mógł z czystym sercem stanąć w pierwszym szeregu, nie chowając się za wydumaną nieidealnością i nienormalnością? U boku tych, w których dobro jest naprawdę piękne?
  Miałem w życiu kilka ciężkich momentów. Takich, gdzie przytłaczała mnie zwyczajnie samotność albo kiedy czułem, że absolutnie się pogubiłem i straciłem poczucie kierunku. Nie wiedziałem, dokąd zmierzam. Szczęśliwie złożyło się tak, że właśnie w tych momentach spotkałem tzw. Rycerzy Dobra (choć bardziej pasowałoby określenie Rycerki Dobra, bo w przeważającej większości były to kobiety). Byli (i nadal są) to ludzie, w których dobro jest silne. Którzy tym dobrem promienieją, którzy nie boją się głosić prawdy, ale nade wszystko ludzie, którzy odróżniają dobro od zła. Chociaż na pozór opis może odstraszać, to tak naprawdę w moim wypadku Rycerze i Rycerki okazali się nadzwyczaj przyjaźni, mili. Nie wywyższali się (być może zwyczajnie nie mieli tej świadomości, że są tak wspaniali?), nie oczekiwali składania hołdów. Działali i potrafili swoją postawą sprawić, żeby taki nieudacznik jak ja, odnalazł zagubioną drogę, jednocześnie nie zmuszając mnie do niczego wbrew mojej woli. 
  W dodatku byli oni jeszcze tacy piękni. Nie chodzi tu o piękno zewnętrzne, choć rzeczywiście przyznam, że Rycerki mają przepiękne uśmiechy i cudowne spojrzenia. To było to, czym naprawdę mnie zdobyli. Nie okazywali demonstracyjnie swojej siły. Nie poniżyli mnie. Nie kazali mi patrzeć na swoją doskonałość z punktu widzenia bagna, w jakim tkwiłem. Siadali obok mnie, pili tą samą brudną wodę, oddychali tym samym skażonym powietrzem i w dodatku gadali do mnie szczerze i prawdziwie. 
  Właśnie tym mnie zdobyli. Podziwem. Przez długi czas nie byłem w stanie tego pojąć i teraz pewne też jestem daleko od prawdy, ale dla mnie największą siłą dobra jest jego niezwykłość i nieskazitelna odległość od zła. Otwartość na to, co splugawione i niezwykła moc przemieniania serc i dusz.

* * *
Mój profil na Facebooku

Inne teksty, które mogą Ci przypaść do gustu:

Rycerze, smoki, bitwy i księżniczki uwięzione w wieżach...
Uczuciowe metamorfozy
Agape
O obojętności 
  

1 komentarze:

niewdzialna pisze...

Drogi Przyjacielu! Twoje słowa dotarły do mnie niczym torpeda i na długo zostawią ślady w mojej duszy. Ja tez nie jestem normalna, choć paradoksalnie mam wrażenie nienormalność zbliża mnie do normalności. Innymi słowy, fakt, że nie odbieram świata w sposób standardowy sprawia, że odczuwam go mocniej. Chwilami tak silnie, iż sama się zastanawiam czy to co widzę jest rzeczywistością czy wytworem mojej wyobraźni. Zapraszam Cię na mojego bloga i zapamiętaj to co na pierwszy rzut oka jest czyste, nie zawsze się takim okazuje.

Prześlij komentarz

 

Wędrując przez noc. Design by Insight © 2009