środa, 15 października 2014

Ars Poetica (1) ...


Jako że ostatnimi czasy nie mam zbyt wiele czasu na dłuższe teksty to tym razem zdecydowałem się zamieścić cztery sonety, które ostatnio napisałem w szkole (niezaprzeczalny dowód na to, że szkoła wzmaga kreatywność!). Każdy z nich opisuje jedno z uczuć, z jakim człowiek musi zmagać się w swoim życiu: zauroczenie, rozpacz, poczucie wyobcowania czy nieprzynależenia i świadomość własnej siły płynąca z miłości. Pisanie sonetów jest o tyle przyjemnym zajęciem, że z jednej strony istnieją sztywno wyznaczone reguły (14 wersów, dwie strofy czterowersowe, dwie trzywersowe, etc.), a z drugiej w zasadzie można pisać o czym się chcę, sposób rymowania także zależy od naszej inwencji twórczej. Miłej lektury!



I

Czym to jest? I dlaczego to czuję?
To - niezdefiniowane przedziwne ulotne uczucie
I choć pewnie nawet na nie nie zasługuję
To w me serce powoli przenika zatrucie...

Gdybym choć wiedział cóż to za siła
To szczęście moje by było niepojęte
A tak czeka na mnie samotna mogiła
I jedyną obroną są Jej oczy uśmiechnięte

Nie jesteś osobą z natury wesołą
Nie jesteś osobą z natury płaczliwą
Ale żadnej z nich przecież nie poszukuję

Firmamentu mojego jesteś ozdobą
A gdy słyszę mowę Twą przenikliwą
Uświadamiam sobie jak bardzo mi Ciebie brakuje

II

W brudnym i mętnym świecie, w którym żywot mój płynie
Szukam kogoś kto pośród tej beznadziei i podłości
Swoim wewnętrznym ciepłem i dobrocią zasłynie
A mi podaruje choć kroplę miłości

W środku jestem pusty, nie dobry i nie zły
Spoglądam na świat z bezwzględną obojętnością
Czasem z radością, a czasem ze złością, szczerzę kły
I tylko za jednym tęsknię: za ulotnością...

Biegnę przez noc
Przedzieram się przez deszcz, przez burzę, przez słotę
A w powietrzu zawisła tajemna woń

Samotność, oto moja nieziemska moc
Wroga najgorszego w sobie sam zgniotę
Gdy tylko ujrzę pomocną dłoń...

III

Świat płonie. Płomienie buchają w niebo strzeliście
A ja stoję na wzgórzu i tańczę na linie
Tam, gdzie myśli moje płyną ku artyście
Tam po raz jedyny Sodoma ginie

Ogień oczyszcza, ogień zło wypala
W ogniu twe życie swą wartość kształtuje
W ogniu sprawiedliwości przeważy się szala
Ogień swą barwą nasz świat koloruje

Jedni się smucą, inni marudzą, ja jedyny się śmieję
W bólach i męczarniach ten świat umiera
Frunę na skrzydłach szczęścia i radości

Zapadła ciemność - każdy z nas truchleje
Każdego od środka panika zżera
Żegnaj o świecie, pozbawiony szczerości!

IV

Kocham - a więc jestem szalony
W niczym to jednak mi nie przeszkadza
Kocham - zatem muszę być postrzelony
I nie stoi nade mną już żadna władza

Pozbyłem się koszmarów, pozbyłem się strachu
Zmężniałem, zmądrzałem i po nocach nie szlocham
Podniosłem się po przygniatającym krachu
A wszystko to dlatego, że kocham!

W poszukiwaniu miłości przemierzyłem szlaki
A świat mi wbijał w plecy złe spojrzenia
Które raniły gorzej niż noże

W końcu, jednak jestem taki
Jaki jestem. I nic się nie zmienia.
I dzięki miłości osiągnę to, czego nikt inny osiągnąć nie może...

* * *
Mój profil na Facebooku

Inne wiersze i poezje mojego autorstwa:

Ars poetica (2)
Ars poetica (3)














0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Wędrując przez noc. Design by Insight © 2009